wtorek, 22 grudnia 2009

Woyciechowscy z Ostrołęki Herbu Jelita Cytaty.

kolor czerwony poprawki.
kolor niebieski cytowane inne artykuły.
Książka „Cmentarz parafialny w Ostrołęce” Czesław Parzych rok wyd. 1997
Wydawca Towarzystwo Przyjaciół Ostrołęki 1996

str.283 do str.290
Wojciechowscy
Grób ich znajdował się w starej części cmentarza w pobliżu kaplicy. Według Gabrieli Kuberskiej, spoczywało w nim 22 członków tej rodziny. Gdy na początku lat 80, powstał zamysł budowy domu pogrzebowego na terenie cmentarza, zaistniała potrzeba przeniesienia kilku grobów w inne miejsce, by w ten sposób przygotować plac pod budowę. Wśród nich był grób Wojciechowskich. Już po przeniesieniu go w nowe miejsce – NSZZ Solidarność ustawiła krzyż na kamiennym głazie ( ten krzyż przetrwał bez żadnych napisów w miejscu pochówku moich przodków, przez okres panowania władzy niemieckiej, sowieckiej i czasów socjalistycznej Polski. Mój ojciec Albert Wojciechowski mówił mi nie pokazuj tego nikomu i prowadził w zarośla na cmentarzu. Pokazywał mi miejsce pochówku naszych przodków. Ja pytałem, a dlaczego nie ma tu żadnej tablicy. Ojciec mój odpowiadał: „żeby nikt o tym grobie nie wiedział bo go zniszczą”. Nie paliliśmy tam nawet świateł. Nie przypuszczał, że ja dożyję takich czasów kiedy postać Marcina i Adamów Wojciechowskich będzie miała tak godne miejsce na cmentarzu Ostrołęckim) , a na betonowym postumencie metalową tablicę z epitafiami zmarłych. W dniu 28 listopada 1981 r. odprawiona została msza św. w kościele poklasztornym – przez dziekana i proboszcza ks. prałata dr. Józefa Biernackiego o godz.11.00 poświęcony został grobowiec Wojciechowskich, a o godz.11.30 odbyła się sesja naukowa. Cała ta uroczystość poświęcona była pamięci powstańców i związana ze 150 rocznicą wybuchu powstania listopadowego.
W grobowcu Wojciechowskich spoczywają:
Marcin Wojciechowski (1792- 1880) herbu Jelita. Pochodził spod Bodzentyna w rejonie świętokrzyskim.. Jego brat Kajetan, był w armii napoleońskiej w oddziałach polskich pod Saragossą.
W Petersburgu wykupił Marcin patent poczhaltera poczty konnej w Ostrołęce, przybył tu 1822 roku rozpoczął budowę zajazdu pocztowego – piętrowej kamienicy w zachodniej pierzei rynku, obecnie plac gen. J. Bema 8 – Muzeum Okręgowe. Zajazd od strony Narwi posiadał obszerny, brukowany dziedziniec, otwierany dużą bramą . Tam wymieniano zaprzęgi, uzupełniano uprząż, zaś podróżni, jadący do Łomży lub Warszawy . Mogli się odświeżyć i posilić w gospodzie. Poczmistrz Woyciechowski mieszkał na piętrze kamienicy.
Marcin Woyciechowski nabył również znaczny obszar gruntów na wschodnich obrzeżach miasta Ostrołęki od Dubczeka (?), gdzie na rozległych pastwiskach pasły się konie, kupowane od wędrownych handlarzy. Były one ujeżdżane i przygotowywane do służby pociągowej w zaprzęgach pocztowych. Obsługiwano trasę od Miastkowa i na zachód do Sielunia. W Ostrołęce był zawsze dłuższy postój, a zmiana zaprzęgów konnych następowała na stacjach krańcowych.
Z biegiem czasu na zakupionych terenach przy trakcie łomżyńskim Marcin pobudował cegielnię, w której zatrudniał okolicznych włościan. Z produkowanej cegły wybudował sobie okazały dworek, w którym zamieszkał ze swoją rodziną. Obok dworku zaczęły powstawać domki robotników i służby dworskiej. Tak powstałe osiedle zaczęto potocznie nazywać Wojciechowizną, Wojciechowicami.. Z czasem nazwa Wojciechowice została zaakceptowana przez ogół społeczeństwa Ostrołęki i pozostała do dziś, a teren ten stał się jedną z dzielnic miasta.
Marcin Woyciechowski był osobą poważaną i szanowaną. Był oddanym patriotą. Gdy car Wszechrosji jadąc do Warszawy zatrzymał się w Ostrołęce, miejscowe władze urządziły wystawny bankiet na cześć monarchy. Uczestniczyć w nim musieli wszyscy notable miasta i to w mundurach, w których lubowała się rosyjska administracja. Marcin Woyciechowski, chcąc nie chcąc znalazł się wśród nich. Gdy podczas prezentacji car zwrócił na niego uwagę i spytał, kim on jest, ten nie bacząc na obowiązującą etykietę, powiedział po polsku: - Poczmistrz Wasza Cesarska Mość! Odezwanie się wówczas do cara w języku polskim było dużą zuchwałością. Na jego odpowiedz władca odpowiedział głośno: - Durak! - To wystarczyło. Na głowę niesfornego „Polaczka” zaczęły sypać się różnorakie szykany.
W czasie powstania styczniowego Marcin Woyciechowski został mianowany przez Rząd Narodowy komisarzem i skarbnikiem na okręg ostrołęcki. Po upadku powstania, za ułatwianie powstańcom kontrolowania poczty, został uwięziony w słynnej wierzy w Pułtusku, w którek przebywał 11 miesięcy i z której zdołał się wykupić.
Adam Wojciechowski (24.VI 1835 – IV 1937)
Syn Marcina. Pomagał ojcu w prowadzeniu poczty i całego gospodarstwa. Do szkół uczęszczał w Łomży i Suwałkach. W okresie manifestacji patriotycznych w latach 1861-1862 zajmował się przejmowaniem tajnej prasy, którą kolportował na terenie Ostrołęki. Do powstania przystąpił w ostatnich dniach stycznia 1963. wspólnie z porucznikiem Hilarym Drozdowskim, oficerem armii carskiej zaciągnął się do oddziału Karola Fryczego. Jednym z pierwszych zadań powstańczych, które pomyślnie wykonał, był przewóz – przez granicę pruską pod Myszyńcem – transportu sztucerów belgijskich. Brał zapewne udział w bitwie po Stokim, choć nie znajdujemy o tym wzmianki w literaturze powstania styczniowego. 13 maja 1963 r. walczył pod Kietlanką w składzie pułku Ignacego Mystkowskiego. Następnie został mianowany przez Juliusza Grochowskiego, właściciela Drogoszewa i Zarusia, naczelnikiem wywiadu na powiat łomżyński i ostrołęcki. Wspólnie z innymi czterema powstańcami docierał z rozkazami i funduszami do ośmiu oddziałów powstańczych stacjonujących między Narwią a Bugiem, śledził ruchy wojsk carskich, wyznaczał sołtysów przychylnych powstaniu, zbierał podatek narodowy i przejmował pocztę. Znane były jego szybkie rajdy na szosie łomżyńskiej, między Drogoszewem a Rydzewem, gdzie z zalesionych przydroży wypadali powstańcy i przechwytywali kurierów carskich z dokumentami i pieniędzmi.
Posiadam następujący wycinek prasowy z codziennej gazety, nie wiem z jakiej, ale z 24 czerwca 1935 roku.
„100-letni weteran. Jubileusz Adama Woyciechowskiego”
Dziś rozpoczyna setny rok pracowitego i dobrze Ojczyźnie zasłużonego żywota jeden z najstarszych weteranów 63 roku, p. Adam Woyciechowski.
Sędziwy jubilat, który w czerstwem zdrowiu dożył tak szacownego wieku, jest jedną z najpiękniejszych postaci okresu powstaniowego. Utalentowany muzyk, nie zawachał się, gdy chwila nadeszła zamienić sztukę na oręż.
Tułając się z towarzyszami o głodzie w lasach nad narwiańskich ścierał się z wrogiem w licznych potyczkach. Walczył w bitwie pod Osuchowem. Był wywiadowcą ośmiu partyj partyzanckich. Schwytany, więziony był przez kilka miesięcy w Ostrowiu i Pułtusku.
Jubilat mimo ciężkich przeżyć nie zachwiał się nigdy w wierze w Polskę.
Skomponował wiele pieśni i marszów wojennych. Jeden z nich p.t. „Nasz Brygadier” poświęcił Marszałkowi Piłsudskiemu i osobiście mu go wręczył.
Na intencję zasłużonego weterana odbędzie się dziś o godz.10 rano w kaplicy Przytuliska przy ul. Wilczej nabożeństwo, w którym wezmą również udział jego towarzysze broni.
Po upadku powstania, mimo niebezpiecznej i odpowiedzialnej funkcji, jaką pełnił, udało mu się uniknąć aresztowania i zesłania na Syberię dzięki wzorowo zorganizowanej konspiracji i starannemu doborowi ochotników – powstańców, z których żaden nie zdradził. Rozpoczął gospodarowanie w majątku Wojciechowice. Wśród społeczeństwa Ostrołęki i Kurpiowszczyzny cieszył się dużym szacunkiem i uznaniem, w dowód czego wybrany sędzią gminy w Ostrołęce. Funkcje tę pełnił przez wiele lat. Wspólnie z nim, także przez wiele lat, jako ławnik zasiadał w tym sądzie Jan Gawrychowski pochodzący z zamożnej rodziny ze Stanisławowa, posiadający stosowne wykształcenie, który pod nieobecność Adama Wojciechowskiego upoważniony był do prowadzenia bieżących spraw gminnych. Gawrychowski posiadał znaczne gospodarstwo rolne w Łęgu Starościńskim kolonia Walery, które jego żona Wiktoria odziedziczyła po swych rodzicach Szczubełkach.
Adam Wojciechowski pełniąc przez wiele lat funkcję sędziego gminnego w Ostrołęce, zajmował się sprawami rolnymi: podziałami ziemi, ugodami, sprawami wspólnot rolnych, leśnych itp. Jak świadczą ustne przekazy starych ostrołęczan, on tp również był pomysłodawcą i założycielem ostrołęckiego parku miejskiego. Jako sędzia gminny zaprosił do siebie tych rolników ostrołęckich, którzy w miejscu obecnego parku mieli kawałki swoich gruntów leśnych. Urządził dla nich wystawne przyjęcie, ugościł i przekonał, że dla dobra ogółu warto zrzec się na rzecz tego miasta swoich niewielkich, zalesionych kawałków ziemi. Rolnikami, którzy pr\ekazali swe zagony leśne pod park miejski, byli: Budny, Klimut, Krukowski, Lenkiewicz, Macierakowski, Olszewski, Sawicki. Po wybuchu piewszej wojny światowej Adam Wojciechowski zamieszkał w Gidlach, powiat piotkowski, a w następnych latach w Piotrkowie Trybunalskim. 24 czerwca 1935r. Obchodził setną rocznicę swoich urodzin. Wcześniej, 26 maja 1931r. razem z drugim powstańcem – weteranem porucznikiem Wandalim, brał udział w uroczystych obchodach setnej rocznicy bitwy pod Ostrołęką. Był szczupłej budowy ciała, średniego wzrostu, nosił brodę, z wiekiem - posiwiałą. Chodził w mundurze powstańczym i czapce rogatywce (tak też został pochowany), a żołnierze wszystkich stopni przy spotkaniu z nim oddawali mu honory wojskowe.
Zmarł w Szpitalu Ujazdowskim w Warszawie. Po śmierci przewieziono go do Ostrołęki – Wojciechowic, skąd na armatniej lawecie (w sześć koni) wieziony był na cmentarz. W kondukcie żałobnym szły poczty sztandarowe, delegacje wojska, kolejarzy, instytucji, urzędów i szkół średnich: gimnazjum, rzemieślniczej i rękodzielniczej oraz podstawowych, a także licznie przybyli miszkańcy miasta i okolicy. Pochowany został z honorami wojskowymi.
Adam Wojciechowski (1888- 18.II.1981)
Syn Adama, wnuk Marcina. Jego ojcem chrzestnym był Julian Grochowski, właściciel Drogoszewa i Zaruzia. W 1907r. Wyjechał do Krakowa. Poprowadziła go tam konieczność, gdyż po udziale w strajku szkolnym w 1905r. W gimnazjum łomżyńskim, nie mógł pod zaborem carskim, ani zdobyć matury, ani wstąpić na studia. Kraków przyszedł mu z wielką pomocą: maturalne braki uzupełniał yam na miejscu. W Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie uczył się pod kierunkiem profesora Mehoffera, do czasu powołania go do wojska w 1909r. Został pisarzem kompanijnym, poznał życie rekruckie i żołnierskie w armii carskiej, doznał wiele goryczy, upokorzenia i poniżenia. Służbę wojskową odbywał w Tallinie, potem w Petersburgu. Po dwóch latach, symulując zaburzenia pewnych stanów psychicznych, został zwolniony z carskiego wojska, powrócił na Akademię do Krakowa i ukończył ją w 1914r. Podczas studiów nawiązał kontakt z Józefem Piłsudskim (był w drużynach strzeleckich przez niego organizowanych) i Stefanem Roweckim. W 1914r po ukończeniu studiów powrócił do Ostrołęki. Wkrótce jednak w 1915r. znalazł się (razem i jego Brat Feliks) na ewakuacji w Rosji. Tam przez trzy lata, razem z żoną Ludwiką, prowadził szkołę polską w Żurawicach na Białorusi. W 1918r. Powrócił do kraju, zastał dom zdewastowany. Wyjechał do Olkusza. Tam pracował w Inspektoracie Szkolnym. W 1919r. Znów był w Ostrołęce i podjął pracę przy organizacji szkolnictwa: został sekretarzem organizacyjnym w Inspektoracie Szkolnym w Ostrołęce. W 1920r. Brał udział w wojnie polsko-bolszewickiej. W 1921r. rozpoczął pracę w gimnazjum ostrołęckim jako nauczyciel rysunku, zdobnictwa i kartografii oraz robót ręcznych, a w latach 1925-1936 – fizyki i chemii. Był też współorganizatorem Uniwersytetu Ludowego Rolnego w Ostrołęce w 1927r. Z powodu przewlekłej choroby przeniósł się na emeryturę. Pracę nauczyciela podjął jeszcze raz w czasie okupacji w latach 1943-1944 w tajnym ostrołęckim gimnazjum noszącym kryptonim „Golesin” i funkcjonującym w południowej części powiatu ostrołęckiego. Jego żona Ludwika (z d. Puzyna) również była nauczycielką. W 1925r. Zwolniła się z pracy, a gdy 2 października 1927r. rozpoczął działalność (założony przez Tadeusza Gałeckiego) Uniwersytet Ludowy Rolny w Ostrołęce, podjęła w nim pracę w dziale społecznym i wychowawczo-obyczajowym, przygotowując wiejską młodzież do życia kulturalnego.
W czasie okupacji hitlerowskiej Adam Wojciechowski w dniu 6 kwietnia 1940r. był aresztowany (razem z 12 osobami) i osadzony w ostrołęckim więzieniu. Po kilku miesiącach głodzenia i maltretowania został zwolniony, jak i pozostali. Wyjechał i zamieszkał u pani Korzeniowskiej w Suchcicach na kolonii. Po wojnie uczył młodzież, brał udział w pracach społecznych, udzielał bezpłatnych korepetycji, a gdy przeszedł na emeryturę, był aktywnym członkiem sekcji emerytów Związku Nauczycielstwa Polskiego. Pisał wiersze o treści głównie politycznej, społecznej i odczytywał je na miesięcznych spotkaniach sekcji. Jako artysta plastyk malował portrety i pejzaże. Był bardzo przywiązany do swego miasta, szczególnie upodobał sobie nadnarwiańską skarpę ciągnącą się od Laskowca aż po plac Generała Józefa Bema. Jego prace malarskie zginęły w czasie wojny, później malował mało i niechętnie.
Dobra Wojciechowskich w Wojciechowicach niegdyś bardzo rozległe, sięgające po rzekę Czeczotkę, z czasem kurczyły się coraz bardziej. W połowie XIX wieku rząd carski na znacznej ich części wybudował koszary dla wojska, urządził place do ćwiczeń. Rodzina Wojciechowskich, potomków Marcina, była, jak i ich grunta, również rozległa. Jedna jej część pozostała w Wojciechowicach, inna osiadła w Omulewie, a jeszcze inna rozproszyła się po kraju. Kości jednego z Wojciechowskich, Feliksa brata Adama, zamordowanego przez czerwonoarmistów w dniu 5 lutego 1918 r. spoczywają w szerokiej ziemi rosyjskiej na Mohylewszczyźnie . Inny znów zginął w powstaniu warszawskim. Są i rodzinne skoligacenia Wojciechowskich z rodziną Roweckich, z której wywodził się słynny Grot-Rowecki. W ogóle rodzina Wojciechowskich była rodziną, w której obok patriotyzmu zawsze wysoko ceniono kulturę i sztukę. Oto co na ten temat pisze Jadwiga Gutkowska w swych „Wspomnieniach”: „Był teatr amatorski, który wydatnie podtrzymywała rodzina Wojciechowskich z Wojciechowic. To byli utalentowani ludzie. Sędzia Feliks Wojciechowski i jego siostra Helena Wojciechowska-Miszewska, która była później artystką teatrów w Warszawie. Bardzo były przyjemne próby tych sztuk łączyło się to zawsze ze wspólną herbatą wieczorną. Przedstawienia i próby odbywały się w przebudowanym poklasztornym budynku gospodarczym. Tam też odbywały się zabawy taneczne, szopki, wystawy....” A korespondent „Gazety Świątecznej” (nr.32 z 1881r.) Ludwik D. zachwycał się, że „...największe chyba i najpiękniejsze jałowce, których wszystkie gałązki w górę obrócone pięknie się układają, rosną za Ostrołęką na 5 wiorście w dziedzińcu i w sadzie Pana Wojciechowskiego , a nawet i dookoła jego cegielni przy szosie łomżyńskiej”.
Aleksander Wojciechowski 26. XI.1877 – 23.II.1959r.
Wnuk Marcina Wojciechowskiego. Ojciec Aleksandra, Stanisław Wojciechowski (razem z żoną z Omulińskich), przy pomocy swego ojca, Marcina Wojciechowskiego nabył od rosyjskiego majora Dreszera posiadłość Omulewo nad Narwią koło Ostrołęki, w skład, której wchodziły grunty rolne, drewniany dworek, czworak dla służby i budynki gospodarcze.
W 1906r. Aleksander Wojciechowski ożenił się z Eufemią Jaworowską (córką Wincentego Jaworowskiego) przejął po ojcu Stanisławie Omulewo i zajmował się początkowo dowozem drzewa z lasu do tartaku Żyda Białego i do drugiego tartaku, stanowiącego własność magistratu. Następnie przy pomocy teścia Wincentego Jaworowskiego nabył urządzenia tartaczne razem z lokomobilem (silnikiem) oraz gatrem (piłami) i otworzył swój własny tartak w Omulewie, który razem z pozostałymi budynkami Omulewa został przez Rosjan spalony (oczyszczenia przedpola walk) w czasie I wojny światowej, po wojnie odbudowany i czynny przez cały okres międzywojenny. Wyrabiano w nimcałe składane domy (bez dachu i stolarki, same zręby) tj. ściany zewnętrzne i wewnętrzne działowe, krokwie i łaty. Cieśla i robotnicy ustawiali na tartacznym placu zręby tych budynków, a nabywcy przewozili je do siebie, gdzie były składane jako typowe domy mieszkalne. Kilka tych domów stało pobudowanych przy ulicy Stacha Konwy. Z tartaku Jaworowskiego pochodził również materiał drzewny budowlany budynku szkoły powszechnej, który ze względu na swój wygląd nazwano „tramwajem” lub „wagonem szkolnym”. W czasie drugiej wojny światowej tartak wraz z pozostałymi budynkami Oulewa ponownie został zniszczony.
Aleksander miał dwóch ( miał trzech synów najmłodszy Jerzy mieszka w Anglii) synów Alberta (nie żyje) ( zginął 05 lutego 1968 roku koło Warszawy w Starej Miłosnej)
Tak o nim pisali jego koledzy w „Koniu Polskim” rok III. Nr 2 (10). 1968.
„Trener Albert Wojciechowski nie żyje”
W dniu 5 lutego 1968 r. zginął śmiercią tragiczną zasłużony długoletni działacz sportu jeździeckiego, trener sekcji jeździeckiej WKS Lotnik, porucznik 2 Pułku Szwoleżerów Rokitniańskich Albert Wojciechowski. Śmierć Jego jest dla polskiego sportu jeździeckiego ciężką stratą.
Jeszcze w przeddzień tragicznego wypadku w rozmowie a nim snuł wielkie plany o rozwoju nowo powstałej sekcji jeździeckiej WKS Lotnik, której był trenerem. Cieszył się , że w najbliższym czasie dzięki pomocy władz sportowych i klubu macierzystego będzie miał wspaniałe warunki pracy, bowiem sekcja otrzyma nowoczesny ośrodek jeździecki. Skrycie marzył o tym, wierząc, że dzięki temu wychowa nowych mistrzów jeździectwa.
Niestety, tragiczny wypadek skrócił linię życia Alberta, serdecznego kolegi i przyjaciela, wychowawcy młodzieży, wielkiego miłośnika koni i sportu jeździeckiego, któremu był oddany od najmłodszych lat życia. Urodzony w 1910r. w osiemnaście lat później otrzymuje śiadectwo dojrzałości i rozpoczyna studia na Uniwersytecie Warszawskim, które przerywa by spełnić marzenia chłopięcych lat i przyodziać mundur ułański, otrzymać szlify oficerskie i dosiadać koni. W maju 1933r. Kończy z II lokatą Szkołę Podchorążych Kawalerii w Grudziądzu, otrzymuje upragnione gwiazdki podporucznika i przydzielony zostaje do 2 Pułku Szwoleżerów w Starogardzie.
W tym czasie pilnie uprawia jeździectwo. W 1937r. kończy kurs instruktorów jazdy konnej i w 1938r. Zdobywa tytuł v-mistrza Polski w championacie konia wierzchowego, a następnie zajmuje III miejsce w Militarii w Łącku. Karierę dobrze zapowiadającego się jeźdźca przerywa wojna. W kampanii wrześniowej 1939r. dowodząc szwadronem kawalerii stacza ciężkie walki z wrogiem na szlaku od Chojnic do Warszawy. Następnie bierze udział w obronie Warszawy (słynna obrona Królikarni) i jako jeden z ostatnich jej obrońców dostaje się do niewoli niemieckiej.
Za walkę i męstwo żołnierza zostaje odznaczony Krzyżem Walecznych.
Po wyzwoleniu, oprócz pracy zawodowej, poświęca się pracy społecznej w Polskim Związku Jeździeckim, gdzie pełni funkcję sekretarza kolegium sędziów, będąc sędzią kl. I państwowej. Jednocześnie zajmuje się pracą wychowawczą nad młodzieżą, pełni funkcję trenera sekcji jeździeckiej WKS Gwardia, a ostatnio WKS Lotnik w Warszawie. Pozostawił po sobie bardzo pożyteczną dla potrzeb jeździectwa publikację, jaką są wydane w 1967 r. „Przepisy Jeździeckie”, opracowane wspólnie z T. Grabowskim i J. Mickunasem.
W dniu 09 lutego1968 r. odprowadziło Alberta w ostatnią Jego drogę, oprócz rodziny, liczne grono przyjaciół i kolegów. Były delegacje młodzieży, przedstawiciele władz sportowych i Dowództwa Wojsk Lotniczych oraz członków macierzystego klubu.
Przy dźwiękach trąbki ułańskiej – melodii „Śpij kolego” - i salw kompanii honorowej pożegnaliśmy Drogiego Alberta, mogiłę Jego pokryły liczne wieńce i kwiaty.
Albert – jakim go znaliśmy – skromny, uczynny, koleżeński, ofiarny działacz i wzorowy wychowawca młodzieży wielki miłośnik sportu jeździeckiego - pozostanie na zawsze w naszych wspomnieniach.
Cześć Jego Pamięci.Grono Kolegów.
i Adam (nie żyje) (obaj zamieszkali w Warszawie). Brat Aleksandra, Jan Wojciechowski pracował w przepompowni kolejowej przy Łęczysku, w latach 30 przeniósł się do Częstochowy, gdzie jego żona otrzymała w spadku dom po swych rodzicach. Gdy po wojnie w Ostrołęce rozpoczęto budowę Elektrociepłowni i Celulozy, dwaj synowie Jana, Zygmunt i Stefan przybyli do naszego miasta i podjęli pracę: Zygmunt (01.V 1919- 15.X.1986r.) w Elektrociepłowni, Stefan (1907 – 20.V.1978) w Celulozie.
Feliks Wojciechowski ( - 05.II. 1918r.)
Sędzia, wnuk Marcina Wojciechowskiego, brat Adama. Właściciel cegielni w Wojciechowicach. W czasie I wojny światowej ewakuowany do Rogaczewa na Białorusi, tam 5 lutego 1918r. Zamordowany przez czerwonoarmistów jako „burżuj i wróg rewolucji”, tam został pochowany. Naocznym świadkiem tego wydarzenia był jego woźnica Marcin Krzyśpiak. Żona Feliksa i ich córki, po powrocie z ewakuacji, sprzedały cegielnię spółce Marcinkowski i Ciszewski.

2 komentarze:

  1. Bardzo proszę o kontakt. Przytoczone tu fakty, często mi nie znane ale i często nieprawdziwe, bardzo bym chciał się z Panem spotkać, mam nadzieję, że jesteśmy rodziną.
    Pozdrawiam
    Marcin Wojciechowski selga@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam. Chciałabym się dowiedzieć, czy wie Pan coś na temat skoligacenia rodziny Wojciechowskich z rodzina Altów z Ostrołęki.
    Pozdrawiam, Małgorzata Syguła, Ostrołęka, gosia_sy@poczta.onet.pl

    OdpowiedzUsuń